Pracowałam nad nim długo… choć to "długo", nie oznacza fizycznej pracy nad obrazem… chyba dłużej i więcej czasu spędził schowany na dnie szafy. Dostał pierwotną nazwę: „trup z szafy”, coś co trudno jest dotknąć, poczuć i popatrzeć bez oceny i strachu…
Przepracowywałam na nim wszystko…całą swoją ciemność i strach przed konfrontacją.
Dotykałam emocji, obrazów, które pojawiały się we mnie, kiedy tylko zaczynałam na niego patrzeć.
Widziałam destrukcje, stres, brak poczucia wartości, smutek, żal, brak akceptacji, brak wiary, brak miłości, złość, agresje, brak mocy i strach. Wszystko czego sobie nie życzyłam i nie chciałam odczuwać.
Każdy z nas chce być piękny, zdrowy i bogaty… wszystkie destruktywne myśli, emocje, uczucia chowamy gdzieś na dno naszej podświadomości, licząc na to że się nie ujawnią. Że nikt ich nie rozpozna i będą sobie tam tkwiły w zapomnieniu…. Mamy nadzieję, że kiedy nie będziemy sobie uświadamiać i przypominać o istnieniu destruktywnych myśli, same znikną. Rozpuszczą się i zostanie w nas samo dobro i piękne emocje pełne miłości. No cóż… to chyba tak nie działa 😊
Kiedy w końcu udało mi się te wszystkie emocje zamieścić na obrazie. Kiedy nabrały fizycznej formy, zobaczyłam i poczułam ich istnienie. Już nie mogłam dłużej udawać, że ich nie ma. Jedyną rzeczą, którą mogłam zrobić, to przyjąć ten fakt. Zaakceptować, uznać i wybaczyć…. Sobie. I przyszło zrozumienie… bardzo głębokie…
Wszystkie te destruktywne myśli i emocje wytyczają nam ścieżkę naszego rozwoju. Dzięki nim dostajemy lekcje i je popełniamy. Uczymy się dotykać tych niechcianych uczuć i reagować na nie, we właściwy sobie sposób. Kiedy uświadomimy sobie, że je mamy, zaakceptujemy i zadamy sobie pytanie co z nimi zrobić? Przyjdzie jedna odpowiedź, ta z głębi własnej przestrzeni serca. „Wybacz sobie!” „Te uczucia są Twoimi doświadczeniami”, „Masz do nich prawo”, „Każdy ma!”, „Po to tu jesteś, aby uczyć się ich dotykać, rozpoznawać i nimi zarządzać” „We właściwy sposób, tak aby nie krzywdzić nikogo a przede wszystkim siebie”, „Uczyć się akceptacji na najgłębszym poziomie, że każdy, absolutnie każdy, ma prawo być we własnym miejscu i doświadczać”. Kiedy rozpoznasz te emocje, wybaczysz, zaczną się rozpuszczać i wtedy dopiero znikną. Ale do tego potrzebujesz być we własnej przestrzeni serca i własną miłością nimi zarządzać.
I wtedy przyjdzie zrozumienie, że każdy kogo spotkałeś na swojej drodze, kto wywołał odpowiednią reakcję w postaci emocji, był dla Ciebie nauczycielem. Takim lustrem dla tych spraw, z którymi sam chodzisz i sam się borykasz. Wszystko co nam przeszkadza w innych jest częścią nas samych. I wewnątrz nas musimy zacząć to naprawiać. Nigdy poprzez innych, zawsze przez siebie.
Kiedy doświadczyłam fizyczności namalowanych emocji, poczułam uwolnienie i zrozumienie. Mój obraz zaczął się rozświetlać, zmieniać, nabierać innych kształtów i barw.
Dzisiaj, gdy patrzę na niego, widzę już tylko wdzięczność. Do wszystkich cudownych nauczycieli, których spotkałam w swoim życiu. Którzy dali mi lekcje, które popełniłam. Ale nie tylko… widzę też w nim wdzięczność do wszystkich moich mistrzów i przyjaciół, którzy swoją wytrwałością i miłością, wspierali mnie i robią to nadal, tak abym mogła kroczyć obraną przez siebie ścieżką. Do Wszystkich pozostaję w miłości a patrząc na swój obraz, wciąż na nowo tego doświadczam.
Z wdzięcznością….